Dwójka znajomych siedzi wygodnie na wzgórzu i podziwia piękny krajobraz RPA, który rozciąga się przed nimi. Zaciągają się spokojnie dymem z różowej sishy. Nad nimi stoi kilku mężczyzn w kamizelkach z napisem „ochrona” i bronią w ręku, a dwa metry dalej stoi wysoki płot. Republika Południowej Afryki to kraj ogromnych kontrastów społecznych. Ci na górze drabiny społecznej żyją w odgrodzonych od świata wygodnych enklawach. Reszta obywateli jest traktowana jak intruzi.
Kult przemocy udziela się pracownikom prywatnej ochrony, którzy są głównymi bohaterami filmu i stanowią w kraju grupę ponad 550 tysięcy osób – to więcej niż siły policji i wojska razem wzięte. Z dumą opowiadają o tym, że pełnią rolę (często nieświadomych do końca) strażników tego zgniłego układu, co czasem wywołuje z powodu swojego groteskowego charakteru uśmiech na twarzy.