Medytacyjny, jeśli nie immersyjny, obraz przyrody wschodnich Himalajów. Piękne zdjęcia i przeszywający dźwięk bardzo szybko przenoszą nas z sali kinowej w głąb górskiej puszczy. Tam naukowczyni Mansee Mungi bada tytułowe nocne istoty. Na początku wydaje nam się, że słyszymy krople deszczu, uderzające o mocno oświetloną plandekę, którą co noc Mansee i jej asystenci rozstawiają w himalajskich lasach. Po chwili zdajemy sobie sprawę, że to nie deszczlecz ćmy. Takich niezwykłych, zaskakujących obserwacji przyrody jest w filmie wiele. Mansee bada ćmę jastrzębią, a dokładnie jej występowanie na różnych wysokościach, aby na tej podstawie przewidzieć wpływ zmian klimatycznych na ziemską bioróżnorodność. Jak odróżnić ją od setek rodzajów innych ciem, które przylatują na oświetloną plandekę podczas ciemnej nocy? Bicki, asystent bohaterki, nie interesował się ćmami, ale gdy dostał tę pracę, z ciekawością zaczął śledzić świat tych nocnych istot i ich zwyczaje. W filmie nie pada dużo słów, co pozwala na głębokie zanurzenie się w fascynujący nocny świat, a także na zrozumienie misji nauki, którą symbolizuje zawsze skupiona i precyzyjna Mungi.